Kąpiel trochę się przeciągła. Siedziała w wannie, rozkoszując się ciepłą wodą i mnóstwem pływającej wokół piany. Tego jej było potrzeba. Odrobinę odprężenia po tak pełnym wrażeń dniu. Z każdą sekundą, woda stawała się jednak zimniejsza, a cały entuzjazm gdzieś zanikał. Powracały wszystkie myśli. Wspomnienia mącące się z nowymi przemyśleniami. Jak można być kimś z innego świata i o tym nie wiedzieć. Wszystkie sny z dzieciństwa, każda bajka, wszystko otwierało swoje zupełnie nowe oblicze. Przecież nikt z nas nie wierzy w smoki, czy dobre wróżki, ale jak mamy wierzyć w coś co nigdy nie widzieliśmy ? Głupstwo nad największe głupstwa, a może jednak nie ? Przecież nie widzimy powietrza, tak na prawdę nigdy nie spojrzeliśmy sobie wprost w oczy. To nie znaczy, że nie istniejemy, tylko, że po prostu czegoś nie dostrzegamy, lub po prostu nie możemy zobaczyć. Gdyby dalej za tym iść, prawie wszystko straciło by sens. Pozostaje wierzyć, mieć przekonanie, że to co czujemy, co mówią inni to prawda. Trudno jest jednak uwierzyć drugiemu człowiekowi. Ludzie są bowiem za bardzo skomplikowani. Czasami nawet najlepsi przyjaciele mogą okazać się w jednej chwili wrogami. Nie można do końca ufać nikomu, nawet samemu sobie. Ale jak można nosić w sobie to wszystko ? Może jednak warto upuścić trochę pary z ust i spróbować czegoś, bo ryzyko podejmujemy każdego ranka. Wstajemy i żyjemy, a życie to największy bój jaki kiedykolwiek stoczymy. Codziennie dokonujemy tylu wyborów że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Żyjemy wśród ludzi, którzy chcąc nie chcąc w końcu popełnią jakiś błąd i w mniejszym lub większym stopniu nas zranią. Nie jesteśmy idealni. Jednak nie każdy ma takie szczęście by decydować o swoim życiu. Niektóre rzeczy są po prostu od początku skazane na ustalony tor. Pozostaje jedynie żyć dniem, żyć nie żałując ani jednej chwili. Wcale nie oznacza to, że nie możemy się smucić. Smutek też jest potrzebny, bo wtedy wyrównuje się szala przechylająca nasze życie w stronę naiwnej pyszności.
Justine doskonale wiedziała co to znaczy być wyjątkową. Zawsze była wyjątkowa, ale w zupełnie inny sposób. Czasami była nawet żartobliwie nazywana pasztecikiem. Nie cierpiała tego. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, lub uciec i schować się gdzieś daleko, gdzie na pewno nikt jej nie znajdzie. W takiej sytuacji, gdy czujesz, że cały świat cię nie cierpi nie pomoże nic. Można słuchać godzinami jak bardzo jest się cudownym, ale te słowa tak szybko nie odbudują zarysowanego serca. Potrzeba czasu by powróciła zachwiana równowaga i powrócił spokojny oddech, który pozwoli spojrzeć nieznajomemu bez strachu w twarz. Powoli wynurzyła się z wanny. Jej całe życie było kłamstwem. Nie wiedziała kim jest. Można by powiedzieć, że teraz wszystko się zaczęło. Dopiero zaczyna żyć, zaczyna być tym kim jest na prawdę, a nie osobą, którą ktoś bez jej wiedzy kazał jej odgrywać. Wiecie jakie to trudne ? Z dnia na dzień musi stanąć przed czymś nieznanym, czymś o czym nie ma pojęcia, a co jest jej częścią, czym zawsze była. Świat wydaje się czasami tak bardzo nierealny, że wydaje się nam że śnimy, ale spanie na jawie jest nie zdrowe, w końcu możemy się przewrócić. Podeszła do lustra i spojrzała na znajdującą się tam dziewczynę. Na nosie miała jeszcze kilka piegów. Jej niebieskie oczy były jak zwykle zniewalające. Czarna źrenica była niezwykle wielka. Wyglądała jak czarna kulka wśród zebranego wokół błękitu mórz i nieba. Czarne krzaczaste brwi, które nienawidziła chyba najbardziej, dodawały jej uroku o którym nie zdawała sobie sprawy. Mokre brązowe włosy spływały w tył, nie zakręcone jak zwykle miały w zamiaru. Jeszcze nie dawno były ciemne, lecz powoli odzyskiwały swój dawny kolor. Patrzyła sobie prosto w oczy. Chociaż ludzie widzieli w niej inną osobę, ona nadal czuła się jak kiedyś. Uśmiechnęła się szeroko. Wytrzeszczyła zęby. Wystawiła język. Robiła dziwne miny i uśmiechała się w duchu zastanawiając się, czy jest normalna. Lubiła tak stać przed lustrem i śmiać się sama z siebie. Zabawnie jest czasem udawać, że kocha się siebie, by nabierać powoli tej pewności. Jej mina po woli stawała się coraz bardziej poważna. Ścisnęła mocno kąciki ust, a z jej oczu spłynęła pojedyncza łza. Przerzuciła włosy do przodu i zaczęła układać je rękami, aż wyglądała jak czarownica. Potem powoli przeczesała je delikatnie ręką. Chyba lubiła je najbardziej, gdy wyglądały właśnie tak. Tak bardzo nienawidziła i jednocześnie kochała siebie... Miała ochotę płakać.
*
Chłopcy siedzieli już w salonie, zajadając orzeszki i chipsy. Harry siedział na oparciu kanapy i spoglądał smutnym wzrokiem w ogień palącego się w kominku drewna. Niall śmiał się doniośle jak zwykle. Kate wypełniała jakieś papiery w kuchni. Co kilka minut przeszkadzał jej Liam lub Louis wynoszący kolejną porcję słonych paluszków, czy ciastek i chipsów. Oni chyba zawsze są głodni, choć na to nie wyglądają. Zjedli całą zawartość lodówki, ale w niczym im to nie przeszkodziło. Chłopcy zaraz uzupełniali zapasy jedzenia. Ostatnim razem Zaynowi niezbyt przystępnie udało się wylądować. Tym razem znów zniknął z Liamem w mgnieniu oka, po prostu, jakby ktoś wyciął ich z kadru. Za kilka minut pojawili się z powrotem. Liam wylądował na brązowych panelach, niedaleko białego dywanu w salonie, a Zayn uderzył z impetem w fotel i prawie go rozwalił. Niall wybuchnął śmiechem, a trzask fotela rozniósł się po całym domu. Zayn podskoczył masując potłuczone plecy.
- Zayn co ci był winny ten fotel ? - parsknął Niall
- Zabawne Niall... - obruszył się Zayn
- To nie moja wina, że nadal masz problemy z przenoszeniem się. - wyszczerzył się wścibsko Niall
- No właśnie Zayni... - poklepał go po plecach Liam i położył na stole dwie reklamówki.
Niall w jednym momencie znalazł się obok Zayna, chwycił za torby w jego rękach i powiedział z uśmieszkiem patrząc mu prosto w oczy.
- Dzięki...
Mrugnięcie oka później siedział na sofie trzymając nogi na szklanym stoliku, zajadając chipsa i mrugnął do Zayna, a ten tylko odetchnął głęboko i przewrócił oczami.
- Idę porysować... - przeczesał włosy i odwrócił się w drugą stronę.
Louis popatrzył złym wzrokiem na Nialla. Zayn był już na górze schodów.
- Mógłbyś się czasem trochę opanować Niall.
- No co ? - odpowiedział z pełnymi ustami
- To nie było śmieszne.... tylko niemiłe. Nie wszystko co mówisz jest tak bardzo zabawne jak ci się wydaje. - wstał i podszedł do złamanego mebla.
Dotknął go ręką i pociągnął ją w górę. Coś zaskrzypiało i trzasnęło. Fotel wyglądał jak nowy.
- Przecież nic takiego nie zrobiłem. - blondasek był nieco oburzony
- Dobra, niech ci będzie jak chcę, ale Zayn nie poczuł się zbyt fajnie...
- Co robicie ? - do pokoju weszła przeczesując włosy Justine.
Wyglądała... jak zwykle nieziemsko. Tak przynajmniej wydawało się Harremu, któremu serce zabiło mocniej gdy tylko usłyszał jej głos i odwrócił się odruchowo. Z resztą robiła podobne wrażenie na reszcie chłopców.
- Właściwie to nic... - odpowiedział Liam.
- Jemy. - dokończył uśmiechając się Niall.
- Widzę łakomczuszku - rzuciła się na miejsce na sofie obok niego i poczochrała go po włosach.
- Nie dotykaj włosów ! - zaprotestował.
- No dobra ! - odwróciła się na chwilę patrząc na Louisa i zaczynając się uśmiechać.
Rzuciła się na Nialla i zaczęła czochrać jego włosy.
- Oszzzz !!! - Niall wziął odwet.
Justine odsunęła się na koniec kanapy, chwyciła poduszkę i rzuciła nią przed siebie. Jednak osiągnęła ona zupełnie inny cel. Uderzyła w Harrego zwalając go z oparcia. Poderwał się odruchowo i rzucił poduszkę z powrotem. Tym razem wylądowała na plecach Nialla, który odwrócił się i ruszył w stronę Harrego, który odruchowo przeniósł się za sofę po drugiej stronie szklanego stolika na której siedział Liam. Liam pociągnął Harrego w dół na sofę, a ten zrobił fikołka i wylądował pod stołem. Wszyscy zaczęli się gonić. Liam zniknął i pojawił się stojąc przed stołem i przedrzeźniając się Herremu. Wtedy wychodzący z kuchni Louis rzucił się na Liama i zamiast upaść na ziemię, przerzucili się na sofę. Tym razem wszyscy patrzyli na Justine.
- Ej to nie fair ! Ja nie umiem... woaaaahhh !!! - krzyknęła, gdy Niall ruszył w jej stronę.
Chwyciła poduszkę i rzuciła ją za siebie. Pobiegła przez wielki korytarz i chciała skręcić za róg. Oparty jedną ręką o ścianę, stał tam Niall.
- Wybiera się pani gdzieś ? - Justine wrzasnęła i ruszyła kamienną posadzką z powrotem do salonu.
Zmieniła jednak kierunek gdy tuż przed nią wyrósł Harry. "Driftując" na podłodze zmieniła kierunek i pobiegła w stronę drzwi do kuchni. Otworzyła je z impetem. Kate podskoczyła na krześle.
- Przepraszam Kate !! - krzycząc wybiegła drugimi drzwiami.
Starsza siostra przez chwilę patrzyła w przestrzeń robiąc dziwną minę.
- Aha. - powiedziała sama do siebie i wróciła do papierów.
Tuż za nią pojawił się Louis, powodując, że Kate kolejny raz podskoczyła i odwróciła się mrożąc chłopaka wzrokiem. Uśmiechnął się szeroko i zniknął.
Justine nie mogąc się zatrzymać w swoich śliskich skarpetkach zahaczyła nogami o sofę i wpadła robiąc podobnego fikołka do tego którego kilka minut temu zaliczył Harry. Podniosła głowę i spojrzała na boki. Siedzieli obok niej Niall i Harry, a Louis i Liam tuż nad jej głową.
- Proszę przestańcie ! Ta zabawa jest nie fair ! Nie umiem tak jak wy. - popatrzyła na nich śmiejąc się zadyszana. - Oglądnijmy lepiej jakiś film. - podsunęła się na sofę. - Gdzie jest Zayn ?
- Ooooo tak łatwo nie będzie ! Muszę odpłacić się za włosy ! Sama zaczęłaś ! - Justine poderwała się z miejsca, a za nią wszyscy czworo.
Znów potknęła się niezdarnie i biegnąc do przodu starając się utrzymać równowagę w końcu wylądowała na ziemi. Próbowała wstać. Dotknęła podłogi a ona zamarzła. Panele tuż przed nią były pokryte lodem. Niall nie zdążył wyhamować i z wielkim impetem wjechał na tyłku robiąc dziurę w drzwiach w kuchni. Kate prawie dostała zawału.
- Do cholery ! Co wy robicie !?!?! - wyskoczyła wściekła jak podjudzona żmija.
Justine słysząc siostrę podniosła się szybko i poprawiła ubranie.
- No to ja ten... pójdę po Zayna ! - wskazała na górę i ruszyła próbując opanować śmiech którym wybuchnęła na schodach, a zawtórowała jej reszta chłopców w salonie. Słyszała tylko niewyraźne krzyki Kate i tłumaczenie się Nialla.
Co to w ogóle było ?!?! W salonie nagle nie wiadomo skąd pojawiło się lodowisko. Zaśmiała się sama do siebie. To było tak dziwne i jednocześnie tak zabawne. Do końca życia nie zapomni Nialla wjeżdżającego przez zamknięte drzwi do kuchni. Jego krzyk... Ładnie się to wszystko zapowiada...
C.D.N
Siemka !
Dziękuję, że czytacie, nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy. Cieszył bym się jeszcze bardziej, gdyby pojawiły się jakiekolwiek komentarze oceniające moją pracę.
Z góry dziękuję ♥
Przepraszam za błędy. Nie czytałem... jak zawsze nie mam czasu :/
Rozdział napisany pod natchnieniem "Half a heart"
i dzięki Demi i jej "Let it go" ^^(szczególnie druga część)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i wreszcie pojawią się jakieś komentarze.
Przepraszam, jeśli niepotrzebnie zająłem wasz czas...
Dziękuję <3