wtorek, 31 maja 2016

Rozdział 15

Koniec snu nadszedł szybciej niż ktokolwiek się spodziewał. Justine spała jak zabita. Zapomniała o wszystkim, nawet o tym, że jej zielonooki książę prawie umarł. Chrapanie śpiącego z otwartą buzią Nialla niosło się echem po całym domu.
Wszyscy spali spokojnie, tylko jednemu Harremu brakowało czegoś, co nie pozwalało mu zasnąć. Czuł się o wiele lepiej. W gruncie rzeczy zaraz po tym jak odzyskał przytomność poczuł się jak nowo narodzony. Dodatkowej porcji siły dodała mu mieszanka ziół przygotowana przez Liama. Leżał w swoim łóżku patrząc w sufit, a gdy tylko usłyszał jakiś dźwięk szybko zamykał oczy i udawał że śpi. Nikt jednak nie przychodził... chociaż... kilka razy słyszał kogoś wchodzącego po schodach czy biorącego prysznic.
Potem nastała cisza. Serce biło mu jednak zbyt mocno by dać zasnąć. Gdy w końcu udało mu się zmrużyć oczy, sen był tak płytki, że obudził go kaszel Kate śpiącej w pokoju obok. To wszystko powodowało, że ogarniał go szał. Podniósł się i usiadł na łóżku patrząc w lustro wiszące naprzeciwko.
Zauważył że jego włosy są zbyt długie i rozczochrane. Przejechał ręką po głowie, rozczesując włosy palcami. Przeczesał je do przodu, a one opadły mu na twarz. Spoza nich widać było jedynie jego zielone oczy. Zrobił groźną minę, pochylił głowę i patrzył na swoje odbicie. Wyglądał jak Samara z "Kręgu". Uśmiechnął się delikatnie sam do siebie i potrząsnął głową. Włosy powróciły do normalnego stanu - żyły własnym życiem. Robił dziwne miny, mrugał, aż w końcu wtopił swój wzrok w samego siebie.
- Co jest ze mną nie tak? - przez jego umysł przebiegła nagle masa myśli - Dlaczego jej się nie podobam? Dlaczego wciąż mnie od siebie odpycha? Dlaczego do cholery ciągle o niej myślę i to w taki sposób... Przecież ona nawet nie zwraca na mnie uwagi. Od kilku dni ignorowała mnie i unikała mojego wzroku. I jeszcze ta sytuacja w ogrodzie... Jestem pogrążony na całej linii. Muszę o tym zapomnieć... Nie wiem jak ale musze się odkochać. Teraz nie mogę normalnie funkcjonować, skupić się na niczym innym poza nią. Muszę to skończyć... Teraz zapewne bawi się w najlepsze i nawet nie myśli żeby mnie odwiedzić. A może nadal śpi? Przecież jest jeszcze wcześnie... Tak słodko wygląda kiedy zasypia... - w jego głowie pojawił się obraz Justine wtulającej się w niego, podczas gdy on delikatnie gładzi ją po włosach i całuje.
Otrzeźwiał gdy tuż za drzwiami usłyszał zgrzytanie podłogi. Szybko położył się na łóżku, obrócił tyłem do drzwi, podciągnął kołdrę i zamknął oczy.
Drzwi zaskrzypiały cicho. Do pokoju ktoś wszedł.
Był to niewątpliwie ktoś, kto nie chciał go obudzić i pachniał... Na twarzy Harrego pojawił się wyraz lekkiego poirytowania. Liczył, że to będzie ona... - W tym momencie ktoś położył rękę na jego głowie i czule pogładził włosy. - To na pewno nie była ręka Nialla.
W Harrym gwałtownie wzrósł poziom poirytowania. Zerwał się i odwrócił w drugą stronę, prawie zrzucając nieświadomą takiego obrotu rzeczy, Justine z łóżka.
- Dlaczego nim pachniesz? - wypalił
Na twarzy Justine pojawił się wyraz ogromnego zdziwienia. Otworzyła usta starając się coś powiedzieć, a jej twarz spaliła się rumieńcem. Harry widząc jej zakłopotanie także zrobił się czerwony jak burak.
- O co ci  chodzi? - wreszcie udało jej się coś z siebie wydusić - Dlaczego nie dałeś nam znać gdy się obudziłeś? 
- Liczyłem... - kula goryczy rosnąca w gardle, nie dawała mu nic powiedzieć 
- Że będę tutaj siedzieć i ściskać cię za rękę przez całą noc? - wybuchnęła poirytowana.  
- W sumie to nie wiem na co liczyłem - dodał prawie szeptem
- Co?
- Wyjdź... - chociaż do jego oczu napływały łzy w jego głosie słychać było jedynie wściekłość - Proszę cię wyjdź!
Justine spojrzała na niego równie wściekłym spojrzeniem i ruszyła w stronę drzwi, zatrzaskując je z hukiem.
- Palant! - wypaliła prawie biegnąc w stronę schodów.
*
Harry opadł na łóżko.
- Co tutaj właściwie się stało? - jego wzrok był utkwiony w suficie, a w głowie huczało od nadmiaru emocji i myśli. - Jakim ja jestem idiotą! Co ja sobie myślałem... Dlaczego miała by mnie pokochać? Dlaczego miała pokochać któregokolwiek z nas. Bawi się nami! Przecież widzi jak on na nią patrzy, widzi jak ja nią patrzę, jak patrzy na nią Zayn! Szmata!!! - odwrócił się w bok i zacisnął powieki, jakby to co przed chwilą pomyślał sprawiło mu ogromny ból. - Kurwa! Ogarnij się Harry! Po tym co przeżyła na pewno sama była w zbyt dużym szoku, żeby siedzieć przy tobie i niańczyć cię jak dziecko. I sam zacząłeś tą kłótnie, przecież nic nie wiesz, przecież... Zamknij się i już...
Gwałtownie usiadł na boku łóżka, co sprawiło, że przed jego oczami zrobiło się na chwile ciemno. Potarł oczy, wstał i ruszył w stronę łazienki.
*
- Co tam się działo? - Justine wyminęła Nialla, pozostawiając jego pytanie mimo uszu.
Weszła do kuchni i zaczęła grzebać w szafce. Niall otworzył drzwi i stanął w nich, opierając się o futryne, i zakładając ręke na ręke. Patrzył jak Justine upuszcza pudełko z herbatą i rozsypuje ją na pół kuchni. Momentalnie podszedł no niej i pomógł sprzątać. Gdy w pudełku znalazła się ostatnia torebka herbaty spojrzał na nią wymownie.
- Może teraz powiesz mi co się stało? - Justine podskoczyła jak ukłuta i odwróciła się do gwizdającego czajnika. - Justine...
- Zamknij się! - odwróciła się w jego stronę - Dajcie mi wszyscy święty spokój!
Szybkim krokiem opuściła kuchnie, prawie niszcząc drzwi i udała się na górę do swojego pokoju. 
Sięgnęła do szafy po świeży ręcznik i otworzyła drzwi do łazienki, którą dzieliła z Harrym, chociaż w tym momencie w ogóle o tym zapomniała.
- Na miłość Boską! - wykrzyknęła widząc tyłek Harrego, który akurat brał prysznic - Nawet tutaj nie mam od was spokoju... - odwróciła się i zamknęła za sobą drzwi. Stanęła za nimi i nie mogąc się powstrzymać wybuchła śmiechem, przypominając sobie minę Harrego, który odwrócił głowę gdy uświadomił sobie że nie zamknął drugich drzwi.
Po chwili wstała, otarła spływającą po policzku łzę i ruszyła do łazienki na parterze. Upewniła się, że nikogo na pewno w niej nie ma i weszła do środka. Wreszcie mogła być sama ze sobą. Sama ze swoimi myślami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz