- Brać ją ! - powiedział poważniejąc i patrząc na cienie czające się gdzieś w oddali.
Justine biegła dalej nie zważając na słowa mężczyzny. "Uciekaj !" - słyszała odbijające się w głowie słowa matki. Nagle stało się coś dziwnego. Tuż przed nią z małej "kropelki" czerni zmaterializował się cień. Zatrzymała się tuż przed nim. Stanęła w miejscu i skręciła zaczynając biec w bok. Biegła i pojawiały się kolejne czarne postacie. Czuła jak rośnie w niej panika. Biegła między drzewami. Cienie wyprzedzały ją i szeptały między sobą. Spojrzała za siebie. Tak okropnie się bała. Jej oddech szalał, a serce wcale nie było mu dłużne. Słyszała jak szybko bije. To wszystko było tak cholernie nieprawdopodobne. Marzyła aby ten sen wreszcie się skończył. Uderzyła w coś i odbijając się upadła na ziemię. Stał przed nią ten sam jasnowłosy mężczyzna. Tym razem śmiał się znacznie głośniej.
- Myślałaś że uciekniesz ? - odezwał się przybierając spokojną minę - Głupia... - odwrócił się i popatrzył za siebie jakby oczekiwał, że nadejdzie ktoś jeszcze - Nam nikt nie ucieknie. - uśmiechnął się spoglądając prosto w oczy dziewczyny - Nawet nie próbuj. Nie radzę. - uśmiechał się uroczo.
Justine nie miała zamiaru go słuchać. Poderwała się i nim zdążyła postawić jeden krok, poczuła przeraźliwy ból na środku pleców. Rozpływał się po całym ciele, powodując niewyobrażalne cierpienie. Wszystko co czuła do tej pory ustąpiło miejsca bólowi. Nigdy nie czuła nic okropniejszego. Mężczyzna oderwał rękę od dziewczyny i ból ustąpił. Wiła się, płakała i wrzeszczała. Popatrzyła na niego i ból znów przeszył całe ciało. Tym razem był bardziej okropniejszy i nie ustawał. Zdawało się, że łamie w niej każdą kość i miażdży od środka. Znów powoli ustawał. Uspakajała się. Łkanie stawało się coraz cichsze. Patrzyła na stojące wokół cienie.
- Liczyłem na coś więcej dziewczynko. - zaśmiał się przewracając ją nogą na bok. Z jej ramienia lała się krew. Tętniło i powodowało ból, który wydawał się malutkim ukłuciem przy tym co czuła przed chwilą. Oddychała ciężko i patrzyła na mężczyznę. - Będziesz grzeczna ? - nie miała siły odpowiedzieć. Kolejna porcja bólu przeszyła jej ciało. Poczuła jak pali ją od środka. Krzyczała, a krzyk stawał się przytłumiony. Odlatywała. Czuła że już nie może. Pragnęła końca, ale on wcale jej nie słuchał. Dławiła się. Przenikliwe cierpienie trawiło powoli jej świadomość. Odchodziła od zmysłów. Dotknął krwawiącego ramienia, które buchnęło krwią. Zawyła. Nie miała siły krzyczeć. Rozdzierało jej ciało. Miała nadzieję, że to już koniec, że tak właśnie wygląda śmierć. Pragnęła jej jak nigdy przedtem. Chciała umrzeć. Ból powoli ustawał. Leżała zalana łzami z głową w błocie. We włosach miała pełno liści. Nie miała siły się poruszyć. Cała drżała. Powoli odzyskiwała resztki sił. Przewróciła się gwałtownie na bok. Oddychała głęboko, starając się powstrzymać płacz. Pluła krwią. Każda cząsteczka jej ciała wydawała się być zmiażdżona. Mężczyzna obszedł dookoła i przykucnął przy jej twarzy. Podniósł brodę w górę i uśmiechnął się do łkającej dziewczyny.
- A teraz będziesz grzeczna ? - tak strasznie się bała. Mężczyzna był coraz bardziej podirytowany. - Odpowiedz ! - był wściekły.
Justine zebrała w sobie resztę powracających sił.
- Proszę... Proszę... - patrzyła na niego błagalnym wzrokiem ze łzami w oczach
Zaśmiał się i puścił jej brodę.
- To był dopiero początek i nie zmuszaj mnie, abym pokazywał ci więcej. - podszedł bliżej i poważnym wzrokiem spojrzał na leżącą na ziemi Justine - Ale nie ciesz się. Gdybym mógł już bym cię wykończył, ale jesteś kimś ważnym i sam Pan Oliver się tobą zajmie. - uśmiechnął się - Już nie mogę doczekać się jak zobaczę cię w jego rękach. On umie zając się takimi jak ty. A szczególnie wyjątkową osóbką jak ty kochanie. Aż nie mogę się doczekać widoku jak zdychasz. - zacierał ręce i chodził wokół dziewczyny - Przez ciebie zginęła cała moja rodzina. To w twojej obronie stanęła moja matka i ukochana żona. - załkał - Bo cię chroniły suko ! - pociągnął ją za włosy, płakała - To przez ciebie codziennie ginie tylu ludzi. Bo wierzą w przepowiednie. Wierzą w stare brednie i przeciwstawiają się jasnemu planowi Pana. Gdyby cię teraz widzieli... - kpiąco popatrzył na Justine - Wybawczyni w której posiadali tak wielkie nadzieje, która miała władać tak wielką mocą, leży i wyje z bólu. Nie wstyd ci ? - zaśmiał się - Wiedziałem, że te przepowiednie to tylko jedna wielka brednia. Bo nikt ! Nikt nie jest wspanialszy od samego Pana Oliviera, rozumiesz ? Postawili sobie ciebie jako przykład. Ginęli tysiącami wierząc, że im pomożesz, że giną w słusznej sprawie, a ty nic. Jesteś nikim rozumiesz ? - parsknął - Liczyłem na coś lepszego...Na jakąś wielką bitwę, albo jakikolwiek opór. Nawet miałem nadzieję, że zginę w słusznej sprawie i zostanę hojnie nagrodzony w zaświatach. A ty nie stawiasz żadnego oporu... Jesteś taka słaba. - zakpił - Obserwowaliśmy cię tyle lat. Gdy byłaś mała wydawało się, że coś z przepowiedni ma sens. Wykazywałaś pewne predyspozycje, ale teraz ? Wykończył by cię byle sługus. I ciebie śmią nazywać wybawczynią ? - zaśmiał się głośno - Nie jesteś więcej warta niż ta twoja szmatława matka. Zginiesz jak ona i jej chore wyobrażenia. Teraz wstydzi się za ciebie widząc jak umierasz. A tak się upierała, że jeszcze nam pokażesz, że nadejdzie dzień w którym wszystko się zmieni. Była równie głupia jak ty. - śmiał się coraz głośniej - Marzyłem o dniu w którym przerwie granicę i da nam dostęp do ciebie i stało się. Czar prysnął. Ochronne zaklęcie zupełnie się zatraciło. Poświęciła niepowodzenie po to, by pomóc ci uciec. Wiedziała, że prędzej czy później i tak uda nam się je przełamać. I stało się ! Dzisiaj byliśmy gotowi. W sumie sam zastanawiam się jak udało jej się uciec i cię ostrzec... Najważniejsze, że już na nic nie jest nam potrzebna. - stanął przed jej twarzą. Pochylił się i pocałował w czoło powodując okropny ból. - Teraz już nikt ci nie pomoże. - buchnął przeraźliwym śmiechem.
Nagle śmiech ucichł. Słychać było świst. Justine poczuła, że to jeszcze nie koniec. Że jeszcze nie wszystko stracone. Poczuła czyjąś obecność. Kula niebieskiego światła rozpromieniała okolice mknąc w stronę potężnego mężczyzny. Jej światło było niewinne, kojące. Mknęła z ogromną prędkością z ciemnego zakamarka parku. Mężczyzna wyciągnął z pochwy jaśniejący w blasku miecz i odbił zmierzającą wprost kulę światła. Miecz najzwyczajniej w świecie ją rozbił i pochłonął resztę światła jaśniejąc na niebiesko. Pojawiły się kolejne kule. Wokół aż drżało. Każda kula emitowała dźwięk, który przypominał brzmienie trzeszczącego ładunku elektrycznego. Miecz świstał w powietrzu odbijając kule. Posługiwał się nim całkiem zgrabnie. Justine patrzyła ze zdziwieniem na całą sytuację. Cienie stanęły w obronie mężczyzny. Biegły w stronę z której wydobywał się ogień. Trwało to dosłownie kilka sekund. Płomienie pojawiały się coraz bliżej. W końcu zauważyła niewyraźną postać biegnącego Harrego. Z jego rąk wylatywały dziwne kule, które uderzały w broniącego się mężczyznę. Cienie wyszły z ukrycia. Stały na samym środku. Jakby znikąd wraz ze smugą światła pojawił się Liam, Louise i Zayn. Przemieszczali się tam i z powrotem, niszcząc cienie, wiązkami różnokolorowego światła. Nagle wszystko ustało. Harry stanął naprzeciw patrzącego nań gniewnie mężczyzny. Schował miecz i uśmiechnął się szyderczo do Harrego. Zrobił nieokreślony gest i zacierając ręce wyrzucił w stronę chłopaka wiązkę światła, którą Zayn odbił jednym ruchem ręki. Po prostu machnął, a ona zatrzymała się, trzymana przez połyskującą niewyraźnym jasnym światłem tarczę.
- Widzę że znowu się spotykamy ! - zaśmiał się mężczyzna
- Co jej zrobiłeś ?! - Harry płonął gniewem - Zapłacisz mi za to !
- Ma to na co sobie zasłużyła. - popatrzył najspokojniej na świecie
Za Harrym stała cała gwardia. Pojawiało się więcej cieni.
- Nie uda wam się nic na to poradzić i dobrze o tym wiecie. - zaśmiał się mężczyzna - Zginie, a Pan Oliver wygra. Możecie zginąć, albo przyłączyć się do nas. Wybierajcie...
- Giń szmato ! - wykrzyczał wściekły Harry i wyrzucił wiązkę niebieskiego ognia.
Zaczęła się bitwa. Dwie wiązki światła biły się o przewagę. Szala wciąż przechodziła na stronę innego zwycięzcy. Chłopcy walczyli z cieniami. Nagle tuż przy Justine pojawił się blondyn. Podniósł głowę dziewczyny do góry i przytulił mocno do siebie. Zaczął płakać...
- Tak mi przykro Justine... - zniknęli i pojawili się kilka metrów dalej, gdzie nie dosięgały ich kule magicznego ognia. To było przerażające przeżycie. Justine wytrzeszczyła oczy. W jednej sekundzie przemieścili się między drzewami i oglądali walkę z zupełnie innego miejsca.
- Jesteś już bezpieczna kochanie... Tak bardzo cię przepraszamy... - popatrzył na rękę dziewczyny i spływającą po niej krew.
Justine spoglądała na Harrego, widziała jedynie niewyraźne niebieskie światło. Popatrzyła w niebieskie, pełne smutku oczy Irlandczyka, który dotykał jej ramienia. Ściągnął ubranie Justine. Dziewczyna zasyczała z bólu. Jego oczy były pełne współczucia. Dotknął delikatnie rany, która zaczęła piec. Z jego palców bił kojący blask. Rana zniknęła. Ze łzami popatrzył na Justine i mocno ją przytulił. Pocałował ją w czoło. Wszelki ból przestał istnieć. Ten chłopak niósł ze sobą spokój, miłość, która nie tylko koiła rany zewnętrzne, ale i dawała spokój. Pocałował ją w czoło. Dotknął ręką jej brzucha. Światło objęło całą Justine. Poczuła przyjemne łaskotanie i ból ustał. Poczuła jak wraca utracona energia. Popatrzyła na Nialla, który klęczał obok niej i rzuciła mu się na szyję.
- Dziękuję... - przytuliła go najmocniej jak mogła - Tak bardzo ci dziękuję... Nawet nie wiesz i..
- Wiem. - uśmiechnął się przez łzy - Wiem co czujesz Justine. Masz siły by wstać ? Musimy uciekać !
Nagle wokół rozległ się ogromny huk. Niebieskie światło zwyciężyło. Nastała cisza. Spojrzeli w stronę mężczyzny. Opadał na ziemię stękając. Wokół zaczął wiać silny wiatr. Robiło się przeraźliwie zimno.
- Uciekajcie ! - wykrzyczał Harry
Niall złapał Justine za rękę. Nagle Justin zdawało się, że współistnieją z powietrzem, że tworzą jedność. Płynęli z wiatrem, przenosili się z nieokreśloną prędkością, zaginając wszelkie wyobrażenia. Wszystko było tak niewyraźne, przemijało tak szybko. Gonił ich ogień. Przerażający palący wszystko ogień, starał się za wszelką cenę dosięgnąć Justine. Stanęli w miejscu. Dziewczyna prawie wywróciła się do przodu, na szczęście Niall zdążył w porę ją złapać. Nie przywykła do tego typu przemieszczania się. Stali na drodze wiodącej dookoła parku. Patrzyli na niego. Rozejrzała się wokół. Ogień mknął wprost na nich. Zayn, Louis, Harry, Liam, Niall i Justine chwycili się za ręce. Justine drżała ze strachu. Ścisnęła mocniej dłoń blondyna. Ogień dotarł do końca parku i huknął przerażająco. Justine otworzyła oczy ze zdumienia. Ogień cofnął się do środka parku z zadziwiającą prędkością i jak wessany przez odkurzacz zniknął wraz ze wszystkimi zniszczeniami we wnętrzu czarnej dziury. Dziewczyna puściła dłoń Nialla. Wokół było spokojnie. Zupełnie jakby nic się nie stało. W parku panowała cisza. Nikt niczego nie zauważył. Wszystko było jak przedtem. Odwróciła się do chłopaków i zmierzyła ich gniewnie wzrokiem.
- Może ktoś mi wytłumaczy o co tutaj chodzi ! - wykrzyczała
Siemka !
Dziękuję że czytacie i komentujecie... Mam nadzieję, że wam się podoba xD
Mam nadzieję, że szybko uda mi się dodać następny.
Do kolejnego rozdziału !
Świetne <3 nie mogę się doczekać kolejnego ;*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny xx
asdfghjkhgfsdfghjk kocham zajebisty rozdział naprawde :D chce następny
OdpowiedzUsuńchce
chce
chce
chce
to kiedy bedzie nastepny? + kocham tę piosęke!!! *-*
tw @_kocham_justina
ps.; please informuj mnie cięg dalszy
o następnych rozdziałach :)
Bożeeeee! Cudny! Kocham kocham kocham! Chce next!!! Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńInformuj mnie dalej! PS czy Justine będzie z Niallem? Świetny rozdział naprawdę super! @Polish_MoFo
świetny rozdział!!!!! Czekam na następny ;) @Marysia11_11
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!!!! Okropnie podoba mi się to opowiadanie, jest po prostu świetne !!! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń@Malwina1D
Hey Nice Blog :D Imma Boy Directioner too. <a href='http://twitter.com/Harrys_Bro>@Harrys_Broo</a> Visit My Blog Please ? http://etrin-wildcat.blogspot.com
OdpowiedzUsuńStrasznie się wciągnęłam, nie pójdę spać dopóki nie przeczytam wszystkiego c:
OdpowiedzUsuńPiszesz niewiarygodnie, akcja się rozkręciła i nie wiem czy zasnę teraz xD Jesteś niesamowity :)
OdpowiedzUsuń