wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 11 : " WHAT?"

Głowę Justine przeszyła nagle myśl dając znać o zdrowym rozsądku, który jak się zdawało posiadała jeszcze kilka minut temu. Całowała chłopaka, a do tego jednego ze swoich najlepszych przyjaciół. Odciągnęła swoje usta od jego i wycofała się gwałtownie, siadając na podłodze. Zayn przybliżył się do niej, ale ona lekko drgnęła i odsunęła się dotykając plecami ściany. Patrzył na nią z podejrzanym pożądaniem. Jeszcze kilka minut temu płakał i nie chciał jej widzieć, a teraz... co jest grane ? Patrzył na nią jak zaczarowany. Może to uczucie, ten wzrok to wszystko to prawdziwa definicja miłości od pierwszego wejrzenia. Zayn znów zaczął nacierać, wlepiając w nią swoje czekoladowe oczy i świdrując w środku.
- Przestań Zayn ! - podniosła ręce zasłaniając delikatnie usta
Nie dawał jednak za wygraną. Wygiął jedynie usta w delikatnym uśmiechu, jakby te słowa jeszcze bardziej go połechtały.
- Mówiłam ci przestań, bo pożałujesz ! - wycedziła przez zęby
- O co ci chodzi ? - z jego twarzy zniknął cukierkowy wyraz, ale w oczach nadal tańczyły diabliki - Nikt nie widzi... Nie muszą o niczym wiedzieć. - popatrzył na nią wzrokiem jakim jeszcze nigdy nikt ją nie obdarzył.
Mogła zapomnieć, poczuła, że tego właśnie chcę, na chwilę się zapomnieć. Było jej tak... niewyobrażalnie dobrze, jak nigdy przedtem. Znów poczuła tą magię. Coś mówiło jej by zbliżyła się do Zayna. Pchało ją prosto w jego czułe objęcia.
- Nie ! - przesunęła się w bok - Odwal się Zayn !
Nastała chwila ciszy. Sama nie za bardzo wiedziała co robi. Dlaczego go pocałowała, przecież nigdy nie czuła do niego niczego innego prócz przyjaźni. Na prawdę bardzo go lubiła, ale nie aż tak... Co sprawiło, że kilka sekund, jeden uścisk, współczucie zamieniły się w pocałunek, który posuwał się coraz dalej.
- Zayn... - popatrzyła na chłopaka, który wyglądał na widocznie zdołowanego.
- Rozumiem... - popatrzył na nią a w oczach znów miał łzy - Nie powinienem... Jestem głupi ! - chwycił się za głowę i skulił zaczynając płakać.
- To nie jest twoja wina. - takiego obrotu sprawy się nie spodziewała - Gdybym nie napierała, gdyby nie...
Poczuła, jak świat wokół niej się rozpływa. Jak wszystko blednie i przechodzi w czerń. Nie było to ani trochę przyjemne. Wydawało jej się, że wydziera się z czegoś. Wylatuje z umysłu Zayna z zawrotną prędkością i spada wprost w jego ramiona. Poczuła jak upada. Świat powstawał na nowo, pokój nabierał normalnych kształtów. Usłyszała niewyraźny głos chłopaka.
- Justine ! O czym ty mówisz... ? - poczuła jakby wybudziła się z dziwacznego snu. Zayn wypuścił ją właśnie z uścisku i patrzył na nią jakby przed chwilą powiedziała coś głupiego.
- Nie... nic... - rozejrzała się po pokoju
- Co ? - zmierzył ja podejrzliwym wzrokiem
- Czy my... przecież przed chwilą... - powoli docierało do niej co mogło się stać.
- Coś bredzisz Justine. - uśmiechnął się uroczo
- Chyba tak... - popatrzyła na niego badawczo - Czyli my nie no... ten tego ? - skarciła się w myślach, ale sama nie wiedziała, czy może zaufać własnym przeczuciom.
- O czym ty mówisz ? - popatrzył na nią i uśmiechnął się szeroko oczekując odpowiedzi.
- Zdawało mi się... nie ważne.
- Co ci się zdawało ? Mów ! - spojrzał na nią bardziej poważnie, ale w jego głosie nie było ani jednej nutki grozy.
- Czy my się całowaliśmy ? - wycedziła przez zęby
- Co ? - Zayn popatrzył na nią dziwnym wzrokiem - Przez chwilę... Skąd ty... ?
- Nie ważne Zayn, najlepiej szybko o tym zapomnij ! - starała się odwrócić jego uwagę wstając
- Poczekaj ! - chwycił ją za ramię - Od kiedy potrafisz czytać w myślach ?
- Co potrafię ? - spojrzała na niego z wyrzutem
- O tym, że miałem ochotę cię pocałować, ale tego nie zrobiłem ! - Justine starała się udawać zaskoczoną
- Nie wiem o czym mówisz. - czuła na sobie jego wzrok
- O czym mówię ? Nie mogłaś mi powiedzieć ? Ja zwierzam ci się ze wszystkiego, a ty...
- NIE CZYTAŁAM W TWOICH MYŚLACH, OKEJ ? - przerwała mu Justine
Zapanowała nieznośna cisza. Zayn puścił powoli jej rękę i chciał wyjść.
- Zaczekaj... - podniosła głowę i spojrzała za nim - Nie wyczytałam tego w twoich myślach. W sumie sama nie wiem jak to się stało. To wszystko było takie realne...
- Co Justine ? - zapytał łagodnym i cichym głosem.
Opowiedziała mu wszystko czego była uczestniczką, pomijając swoje uczucia.
- No to tak to wygląda... Wiem, że to dziwne. Potem znalazłam się znowu w twoich ramionach. Po prostu wypłynęłam. Nie rozumiem jak. To wszystko było takie realne... - urwała i popatrzyła na Zayna - Przepraszam cię Zayn...
- Nie to ja cię przepraszam... - przeczesał sobie włosy - Ty nie czytałaś w moich myślach. Ty widziałaś przyszłość Justine. Widziałaś ją we mnie. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale najprawdopodobniej tak ta sytuacja by się zakończyła.
- Chyba dobrze się stało... Nie obraź się Zayn, ale na prawdę kocham cię jak własnego brata, ale nic z tego nigdy nie będzie. Jesteś moim przyjacielem i możesz zwrócić się do mnie ze wszystkim. - uśmiechnęła się ciepło
- To mi wystarczy. - podszedł i przytulił ją najmocniej jak potrafi. - A teraz kto pierwszy na dole ! - krzyczał wylatując z pokoju i ślizgając się w drzwiach
- To było niesprawiedliwe ! - krzyknęła Justine i rzuciła się w pogoń - Zaraz cię złapie ty draniu !! - biegła za Zaynem, który skręcał już na schody.
Rozległ się huk i chłopak zniknął z pola widzenia. Justine podbiegła bliżej i zauważyła jak robi ostatniego fikołka. Starała się powstrzymać od śmiechu i zbiegła do niego. Trzymał się za nogę i tarł ją mocno.
- Pokaż to ! - powiedziała poważnie, ogarniając napływ śmiechu i podwijając nogawkę spodni by spojrzeć na nogę.
Zayn tarł ją jak oszalały i robił skrzywioną minę, która Justine przyprawiła o rozbawienie, które nie mogło już tłumić się spokojnie w środku. Na jej twarzy pojawił się na początku nieznaczny uśmiech.
- Przeżyjesz ! Tylko się trochę potłukłeś... - popatrzyła na Zayna, który dziwnie zaciskał powieki i szczerzył zęby trąc nogę.
Wybuchnęła śmiechem, jak reszta chłopaków stojąca właśnie w korytarzu.
- Ach, to tylko ty Zayn... Myślałem, że ktoś próbuje teleportować całe drugie piętro. - uśmiechnął się szeroko Louis opanowują śmiech.
W końcu Zayn sam zaczął się śmiać, dodając co chwilę "auu" gdy znowu zabolała go jakaś stłuczona kość. Wszyscy żartowali, a Justine poczuła, że brzuch zaczyna boleć ją ze śmiechu. Siedzieli teraz wygodnie przed kominkiem i patrzyli jak któryś z chłopców co chwilę się wydurnia. Tylko Harry wciąż był jakiś nieswój.

Kate wyszła z kuchni do przedpokoju i spojrzał do salonu, opierając się o ścianę. Chyba Justine miała rację. Zazdrościła jej tej przyjaźni. Justine owinięta w kocu i oparta o stolik spoglądała z resztą w stronę kominka przy którym Niall coś wyczyniał. Trzymała w ręku kubek z herbatą i śmiała się jak nigdy przedtem. Nigdy nie widziała jej tak uśmiechniętej. Popatrzyła na nich, a po policzku spłynęła jej łza. Nikt jej nie zauważył. Stała niezauważona, jak zwykle sama, ale cieszyła się, że jej najukochańsza osoba na świecie, może wreszcie beztrosko się śmiać. Była dumna i taka szczęśliwa, nie chciała dla niej tego co może ją spotkać. Tego, czego przecież nie była świadoma. Spojrzała jeszcze raz na rozbawioną gromadkę i zaśmiała się w duchu. Ruszyła schodami w górę, do sypialni...

5 komentarzy:

  1. Masz szczęście że jakoś wybrnąłeś z tego ich pocałunku ;) to musi być zarezerwowane dla Hazzy <3
    Świetne <3 mam nadzieje, ze niedlugo znowu cos napiszesz

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW no właściwie cieszę się, że ten pocałunek nie był naprawdę. :D
    Uwielbiam jak opisujesz to jak chłopscy wygłupiają się razem z Justine, robisz to tak realistycznie, że czuję jakbym siedziała tam z nimi i też się wygłupiała.
    Czekam co jeszcze wymyślisz.
    Dużo weny :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. http://people-in-new-york.blogspot.com/
    Każdy będąc dzieckiem marzył o wielkiej fortunie i sławie.
    Wszyscy chcieli mieć miliard dolarów na koncie, luksusowe domy w każdym państwie, oryginalne ubrania od najlepszych projektantów oraz najszybsze i najdroższe wyścigowe samochody.
    Jednak dla niektórych osób jest to codzienność, bez której nie wyobrażają sobie chociażby jednego dnia.
    Grupa najlepszych przyjaciół od najmłodszych lat zamieszkuje Upper East Side, czyli jedną z ulic nowojorskiego Manhattanu.
    Są zamożni, rozrywkowi, pewni siebie lecz mimo wszystko pieniądze rodziców to nie wszystko co się dla nich liczy – oczywiście są małe wyjątki.
    Wydawać by się mogło, że każdy chciałby być na ich miejscu, jednak nie jest tak kolorowo, jak każdy sądzi.
    Niechciany romans, problemy rodzinne, rozterki miłosne i zakazana miłość, o której od dłuższego czasu ktoś stara się zapomnieć – to tylko mała część ich problemów.
    Czy wszyscy poradzą sobie z powstałymi na ich drodze problemami? Czy każdy wybór będzie słuszny?
    Tego dowiecie się czytając People in New York.

    Może wydawać Ci się, że to historia opowiadająca o rozpieszczonych dzieciakach, jednak wraz z przyjaciółką staramy się pokazać, że pieniądze mimo iż wiele ułatwiają to nie sprawiają, że każdy problem znika. Wszyscy się z nimi borykamy i w tym opowiadaniu będziemy się starały to pokazać.
    Zachęcamy do przeczytania naszego bloga, zaobserwowania i wyrażenia szczerej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent do blogów hłopie :)
    pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń