niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 12 : "Nightmare"

W pokoju robiło się coraz duszniej. Czoło Kate zalewał pot. Oddychała ciężko i przewracała się z boku na bok. Każdy z was ma taką noc, że chociaż nie wiem jak bardzo by się starał, nie może zasnąć. Przeszkadza najcichszy dźwięk, w głowie kłębią się koszmarne myśli, a każda z nich nie ma najmniejszego sensu. Światło, wpadającego przez okno blasku księżyca, na pewno nie pomagało pogrążyć się w zdrowym śnie. Była tak bardzo zmęczona, ale mimo tego wciąż znajdowała się tylko gdzieś między jawą, a snem. Czuła się, jakby zaraz miała oszaleć. Żyła w zupełnie innej rzeczywistości, a przebłyski w których spoglądała na pokój, zdawały się być częścią tego sennego życia. Czyżby oszalała ? Znajdowała się w najdziwniejszym świecie jaki kiedykolwiek widziała. Była w zakątkach swojego mózgu z których nie sposób się wyrwać. Uwięziona w celi rozpaczy i strachu, biegła przed siebie uciekając przed mrocznymi myślami. Nie wiedziała do końca co się z nią dzieje, lecz była pewna, że nie może się wyrwać. Właściwie z czego miała się wyrywać ? Przecież to życie, to normalne życie... Wszystko mieszało się ze sobą. Rzeczywistość zespajała się ze światem snów. Nic nie miało sensu, a mimo tego czuła jakiś głębszy cel, który chciała osiągnąć.
Chwytała się każdego przebłysku prawdziwej rzeczywistości, który jednak tak bardzo ścierał się z senną marą, że mogła by przysiąc, że stanowią jedno.
Nagle głosy ucichły. Stało się zupełnie cicho. Otworzyła powoli zaspane oczy i spojrzała w ciemność. Leżała na łóżku pod kołdrą, która piekła ją jakby w jej środku, zamiast miękkiego puchu, znajdowały się rozżarzone ognie. Oddychała szybciej niż zazwyczaj. Powoli przychodząc do siebie, przewróciła się na bok i spojrzała w stronę okna. Cały pokój rozświetlał błysk wpadającego przez nie światła księżyca. Wsłuchiwała się w ciszę. Jednak cisza ta nie była tak na prawdę cicha... Z kąta pokoju dobiegało rytmiczne tykanie zegara. W odległych części korytarza, lub pokoju, rozchodziły się ciche odgłosy domu, dając znać o jego tajemniczej duszy, która nie śpi nawet w nocy i jest gotowa wystraszyć nas w najmniej odpowiednim momencie, sugerując pojawienie się ciemnej zjawy, która właśnie zakrada się gdzieś obok.
Pokój, właściwie noc, a dogłębniej mówiąc ciemność, wypełniona jest tajemniczością, niewiedzą i co za tym idzie strachem, który wyostrza zmysły - w tym wyobraźnie. Dlatego każdy czuje się niepewnie gdy gasi światło i nic nie widzi, gdy musi zostać sam na sam z czymś, co budzi w nim strach. Traci jeden ze zmysłów i czuje się tak niepewnie. Mamy przecież jeszcze dotyk, słuch i instynkt. Możemy więcej niż nam się wydaje, lecz do końca nie wykorzystujemy swoich zdolności o których powoli zapominamy.
Dochodziła powoli do siebie. Powoli podniosła głowę i usiadła na łóżku. Niepewnie postawiła nogę na zimnym drewnie. Wstała i podeszła na palcach do dużego okna z którego widok rozpościerał się na całą okolicę. Spojrzała w ciemność rozświetlaną przez niebieski blask księżyca. Powoli otworzyła okno. Przez jej ramię przeleciał powiew chłodnego, nocnego wiatru. Położyła ręce na parapecie, zamknęła oczy i odetchnęła głęboko podnosząc się na palcach. Jej płuca wypełniły się ożywczym chłodem. Uśmiechnęła się delikatnie. Otworzyła oczy i usiadła na parapecie, podkurczając nogi. Na zewnątrz było tak spokojnie. W tafli stawu jak w zwierciadle odbijał się księżyc, mieniąc się, gdy wodę burzył zimny podmuch. Wszystko tu było takie magiczne. Wpatrywała się w cudowne odbicie księżyca. Straciła tak wiele, a miała stracić jeszcze więcej. Przez tyle lat o tym wiedziała, ale dopiero teraz, gdy działo się to na jej oczach, zaczęło tak na prawdę boleć. Po jej twarzy spłynęła łza. Musiała tak właśnie postąpić, przecież nie miała innego wyjścia. A może wcale nie szukała ? Jak teraz będzie mogła spojrzeć jej w oczy ? Przygotować ją na... Przecież ona jest taka szczęśliwa, tak pełna życia ! Straciła matkę, jej życie w kilka minut wywaliło się do góry nogami. Niczego się nie spodziewała, bo kazali jej o tym nie mówić, bo nie może powiedzieć. Jeszcze nie jest gotowa Kate ! - powtarzała w myślach. Co by to zmieniło, gdybyś jej powiedziała ? Przecież na to i tak nie będzie mogła się przygotować, nikt nie może... I tak nic nie zmienisz Kate.
Usłyszała szelest i spojrzała przez okno. Po jej plecach przeleciał dreszcz. Pomiędzy drzewami zauważyła ciemną sylwetkę. Otarła łzy i wzięła się w garść. Wystawiła nogi przez okno i zsunęła się z parapetu. Zwinnie i powoli sfrunęła na dół, nie wydając żadnego dźwięku. Uśmiechnęła się połechtana swoją precyzją i postacią. Wiedziała, że jest doskonała w tym co robi. Była cicha jak myszka, do tego zwinna i piękna. Przez tyle lat opieki nad siostrą doskonale wyszkoliła swoje zdolności. Potrafiła stać się niewidzialna i przybrać każdą postać o jakiej zamarzy. Bycie muchą nie było zbyt przyjemne, ale dawało duże możliwości. Po pierwsze nikt jej nie zauważy, a po drugie gdyby nawet, to kogo zadziwi wyfruwająca przez okno mucha ? Wylądowała na twardym gruncie w lesie pełnym przerośniętej trawy. Ledwo dotknęła ziemi i już biegła na czterech łapkach, mijając coraz to dziwniejsze twory natury. Minęła kilka żuków, które szybko umknęły, gdy tylko się pojawiła. Przeskoczyła przez źdźbła pogiętej trawy, zapewne tych po której stąpał nieznajomy napastnik i podbiegła do pobliskiego drzewa. Z tej pozycji nie mogła dobrze określić napastnika. Wdrapała się na drzewo po raz trzeci zmieniając postać. Właściwie nie wdrapała się, lecz zręcznie wciągnęła na zarzuconej pajęczej sieci. Rozejrzała się dookoła i w końcu znalazła to czego szukała. Obcy stał teraz pochylony nad stawem, jednak nawet światło księżyca nie pozwoliło jej zidentyfikować jego tożsamości, bo oświetlało go od złej strony. W tej pozycji wyglądał jak ciemna plama na tle stawu. Trudno - pomyślała - muszę obejrzeć go z bliska. Zeskoczyła rozpościerając wszystkie pary odnóży i unoszona wiatrem wylądowała tuż za napastnikiem, tym razem stając bezszelestnie na dwóch nogach w swojej normalnej postaci. Chciała coś powiedzieć, gdy nagle poczuła ból w nogach, świat zawirował i uderzyła o ziemię. Skarciła się w myślach. Była zbyt pewna siebie i nie pomyślała -zobaczył jej odbicie w wodzie. Ciemna postać przygniotła ją do ziemi i wpatrywała się na nią z góry. Blask księżyca i oszołomienie utrudniały Kate rozpoznanie postaci. W jej oczach powoli malował się obraz, bardzo znajomy obraz. Ktoś kogo Kate się nie spodziewała. Miała ochotę uderzyć go tak mocno, jak tylko potrafiła, lecz wciąż mocno trzymał jej ręce. Gdy trochę popuścił, wyrwała rękę i wymierzyła mu najmocniejszy policzek w swoim życiu. Zachwiał się i wpadł z pluskiem do wody...

2 komentarze:

  1. Wreszcie kolejny rozdział! :) Całkiem fajny, jestem ciekawa co to za tajemniczy ktoś. Trochę krótko, ale lepsze to niż nic.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Życze dużo weny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Troche mi zajelo.zebym ogarnela ze to teraz Kate nie Justine xd ciekawe kto to byl... czekam na nastepby, mam nadzieje ze niedlugo napiszesz a ja w miare szybko sie zorientuje xd
    pozdrawiam,
    Kasia ;*

    OdpowiedzUsuń